Pogrzeb śp. Księdza Jana Koniecznego CR, zdunowianina w Krakowie '2021
Kazanie wygłoszone przez o. Rafała Golinę CR na pogrzebie śp. Ks. Jana Koniecznego
Drodzy zebrani,
mieszkaliśmy razem, jako wspólnota domu prowincjalnego, od 1 lutego 2021 roku. Łączyła nas codzienna modlitwa brewiarzowa jutrzni z godziną czytań, Msza św., systematyczne posiłki i niektóre zajęcia. Codziennie rano „przychodziła kawa”. Tym razem nie przyszła. Zamiast niej przyszła ta, która owiana jest tajemnicą, która pozornie pokonuje ludzi, która ciągle przypomina o swoim istnieniu, przypomina o powszechności, ponieważ wszystko co nas otacza umiera.
Człowiek jednak, tak jak inaczej żyje, tak też inaczej umiera. Może się do niej przygotować, może z niej uczynić ważny moment w swoim życiu. Ona, chociaż można ją czasowo oddalić poprzez współczesną medycynę jest nieunikniona. Ponieważ nie można się w niej zastąpić, pozostaje jednym z najbardziej osobistych aktów naszego życia. W opinii ludzkiej jest tym co sprawiedliwe, ponieważ dotyczy każdego. Z tego tez powodu budzi grozę i lęk. Ojciec Jan spotkał się z nią 22 maja. Jednak On wobec niej nie czuje już lęku. Przeszedł jej bramami, by zyskać życie, które jej już nie podlega.
Każdemu z nas znany jest ten biblijny obraz pochylonego Boga lepiącego człowieka na swój obraz i swoje podobieństwo. Obraz podobny matce pochylonej nad kołyską dziecka. Patrząc na tę trumnę zadajemy sobie pytanie: kim jesteś człowieku? I odpowiadamy. Każdy podobny jest do tego pierwszego: wolnego, rozumnego i nieśmiertelnego. I Ojciec Jan pozostawał jak każdy: rozumny poznający dobro i zło, wolny wybierający między dobrem i złem, nieśmiertelny czyli niezdolny do nieistnienia.
Droga jego rozumnych poczynań i konkretnych wyborów rozpoczęła się w Zdunach koło Krotoszyna, gdzie przyszedł na świat z rodziców Edwarda i Stefanii. Odpowiedział na powołanie wstępując do zmartwychwstańców, gdzie złożył swą wieczystą profesję w 1973 roku. Bardziej przynależał do tych, których można by nazwać pielgrzymami życia kapłańskiego niż budowniczym jednego miejsca. Po czterech latach studiów w Polsce jest skierowany do seminarium św. Cyryla i Metodego w Orchard Lake w Stanach Zjednoczonych. Tam otrzymuje święcenia diakonatu. Następnie w Chicago święcenia prezbiteratu. Od tego czasu jak pielgrzym pracuje w wielu miejscach kontynentu amerykańskiego w przestrzeni zakonnej i diecezjalnej. Jest wikariuszem, proboszczem, kapelanem sióstr ale także elektromonterem i piekarzem.
Każdy człowiek taki się rodzi, takim żyje, i takim umiera: wolnym, rozumnym i nieśmiertelnym. Kiedy zakończy ziemską wędrówkę widzi wyraźnie, że wolny może być jedynie w Jezusie, że poznawać bez końca może tylko niepoznawalnego Boga, a nieśmiertelność by była szczęśliwa musi być zjednoczeniem ze Źródłem Życia.
Przywołuje nas dzisiaj Pan Jezus Zmartwychwstały, Pan Życia, ten, który wypowiedział słowa ja jestem zmartwychwstanie i życie, kto we mnie wierzy żyć będzie, oraz ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, co Bóg przygotował tym, którzy go miłują. Przywołuje nas ludzka więź, ponieważ żaden człowiek, i w radości i w smutku, nie chce być samotny i wokół siebie tworzy relacje te bliższe i te dalsze. Przywołała nas ta Eucharystia, byśmy nią dziękowali za życie, przepraszali za błędy, wzmacniali się do dalszej pielgrzymki. Przywołała nas ta trumna, w której leżą doczesne szczątki Jana Koniecznego - zakonnika i kapłana. Wydaje się, że tak jak każdy człowiek szukał i potrzebował bliskości, bezpieczeństwa, bycia przyjętym i zaakceptowanym, kochanym, przyjaźni, miłości, trwałych więzi, szacunku.
Życie człowieka składa się z wielu etapów: okresu dziecięcego, gdy świat poznaje; młodości, w której dojrzewa do konkretnych wyborów i podstawowe decyzje podejmuje; dojrzałości, która związana jest z odpowiedzialnością; starości, która patrzy z innej perspektywy. Św. Paweł pisał do Galatów: kościołom zaś chrześcijańskim w Judei pozostawałem osobiście nie znany. Docierała do nich jedynie wieść: ten, co dawniej nas prześladował, teraz jako Dobrą Nowinę głosi wiarę, którą ongi usiłował wytępić. I wielbili Boga z mego powodu. Podobnie, większość członków naszej prowincji może powiedzieć o Ojcu Janie, ponieważ przez prawie 50 lat pozostawał na terenie kontynentu amerykańskiego.
Jest pewną Boża tajemnicą, że żyjąc z dala umiera w domu prowincjalnym polskiej prowincji. Wracał powoli jako obywatel. Poprzez stwierdzenie polskiego obywatelstwa, poprzez ubezpieczenia w ZUSie, poprzez dowód osobisty i nadanie numeru PESEL, poprzez zameldowanie w systemie zdrowotnym i zameldowanie w Krakowie. Lecz Bogu, inaczej niż ludzkim staraniom, nie chodziło o powrót do ziemskiej ojczyzny, lecz o powrót do tej wspólnej wszystkim ludziom, która zwie się niebem. Wracał powoli także jako zakonnik. Nie dzieliło go od nas parę tysięcy kilometrów, każdy więc kto z życzliwością do niego podszedł mógł z jego strony życzliwość odczuć.
Dzielił się z nami codziennością i wspomnieniami. Ponieważ jak mówił zawsze był słaby z logistyki, dlatego do jego pokoju prowadziły go czerwone strzałki. Cieszył się, że mieszkał pod „10”, ponieważ pod dziesiątką mieszkał także ojciec Pio, którego był czcicielem. Wspominał swoje dzieciństwo, a w nim codzienne ciepłe mleko, które spożywał w domu rodzinnym i wyroby wędliniarskie produkowane przez najbliższych. Wspominał konkretnych ludzi odczuwając z ich strony dobro: rodziców, rodzeństwo i krewnych z Sopotu. Mówił także o drodze swego powołania i sportowych możliwościach.
Jesteśmy wpatrzeni w trumnę Ojca Jana Koniecznego. Nad tą trumną Źródło Życia: Jezus pokarm Ciała i Krwi, Jezus pokarm Słowa. On już Go nie spożywa – nie może, skończył ziemskie bytowanie, ale też nie musi – widzi Go nie pod postaciami – niewyraźnie, ale wyraźnie twarzą w twarz.
Arcybiskup Peter Hundt po śmierci ojca Jana zanotował świadectwo ostatnich parafian z Bell Island: … jego posługa była oferowana z cierpliwością, dobrocią i miłością. Parafianie wiedzieli, że był dla nich i kochali go jako jednego z nich.
Panie zmartwychwstały prosimy, byś Jana Koniecznego przyjął jako jednego z nas: zmartwychwstańca, który wierzył, ze jesteś zmartwychwstaniem i życiem. Amen
Rafał Golina CR
Foto: Piotr Baran